Zamierzam odtworzyć, niezawarte w książce „Gabriela”, moje wspomnienia z życiorysu od zamieszkania w Rosieniach, gdzie rozpoczęłyśmy, z siostrą, naukę języka polskiego, znając, dotychczas, tylko język węgierski - ojczysty mojej Mamy.
Szkółka,
jedyna polska w tym miasteczku, zajmowała jednoizbową
przestrzeń,
mieszczącą klasy podstawowego nauczania od I do IV.
Obie
rozpoczęłyśmy od klasy pierwszej , ale siostra , wkrótce,
przeszła
do trzeciej, potem
czwartej, gdyż w Budapeszcie ukończyła dwie
pierwsze
klasy i , nie mając trudności z przyswajaniem zarówno
języka,
jak i ogólnego programu nauczania - z łatwością „przeskakiwała”
do
wyższych klas. Ja, pozostałam na poziomie pierwszej, bo byłam
o
2,5 roku młodsza od niej i miałam po raz pierwszy styczność
z
nauką, także nowego języka, a w zasadzie kilku. Musiałyśmy też
przyswoić
litewski, bowiem był językiem państwowym, jak i rosyjski,
gdyż
jedna z ciotek – Jula – mówiła wyłącznie po rosyjsku.
Szybko
zdobyłyśmy ogólną wiedzę na poziomie nauczania tych klas,
do
których uczęszczałyśmy, jak i wszystkie trzy języki.
Zaprzyjaźniłam się z
Litwinką, w moim wieku, której mama była
właścicielką
także jedynego w miasteczku kina. Dzięki temu mogłyśmy,
bez
przeszkód, oglądać wszystkie filmy,jakie ukazywały się na jego
ekranie.
A były to filmy najwyższych „lotów”. Z udziałem
najznakomitszych aktorów, których nazwiska zapamiętałam do dziś:
Marika
Rokk (o umlaut – nie ma na moich klawiszach tego dwukropka nad o),
Zarah Leander, Shirley |Temple, Greta Garbo, Marlena Dietrich i wiele innych
oraz
aktorzy: Charlie Chaplin, Ramon Navarro, Fred Astaire, Gene Kelly, Jan
Kiepura
, Cary Grant , no i mój najulubieńszy, w którym byłam
„śmiertelnie” zakochana, czyli Robert Taylor. Niezaprzeczalnie, z
nich wszystkich najpiękniejszy, ale czy najzdolniejszy – tego nie potrafię
potwierdzić.
Wchodziłyśmy
na balkon, potem do którejś z lóż i zza kotary, wielce
podniecone,
oglądałyśmy film za filmem – łącznie z tymi od 18 lat.
Mama
nawet o tym nie wiedziała. Byłam kinomanką wiele lat.
Potem,
grubo po wojnie, zapał wygasł i zaprzestałam chodzić do kina.
Zresztą,
takich aktorów, jak przed wojną i międzywojnia – nie
uświadczysz. „Tamci” byli świetnymi aktorami, a kobiety –
piękne, eleganckie i niczym niepodobne do „rozczochranych”,
udające podlotki - niezależnie od wieku -
naszych,
polskich i, nie tylko, aktoreczek. Światowy trend na brzydotę.
Tylko nieliczne aktorki są urodziwe, bo natura je tak stworzyła, a nie makijaż, natomiast "prawdziwych" mężczyzn - aktorów - nie uświadczysz. Bo jeżeli grający rolę Bonda jest jego przykładem - to mamy kompletną degrengoladę w tej materii...
Tylko nieliczne aktorki są urodziwe, bo natura je tak stworzyła, a nie makijaż, natomiast "prawdziwych" mężczyzn - aktorów - nie uświadczysz. Bo jeżeli grający rolę Bonda jest jego przykładem - to mamy kompletną degrengoladę w tej materii...
Dziękuję za "liczne"komentarze. Żeby je otrzymywać najlepiej pisać o d... Maryni. Ale ja, konsekwentnie, będę pisała o świecie, w którym dane mi było spędzić życie. Ahoj !
OdpowiedzUsuńGabi ,trochę racji masz ,łatwiej jest komentować posty o ,powiedziałabym ,dostępniejszej treści ,takiej ,aby komentujący mógł doradzić ,współczuć,zażartować. Ale ludzie na pewno czytają Ciebie ,tylko nie zawsze wiedzą co napisać .
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony patrząc to Ty chyba /ale nie wiem na pewno / trochę zaniedbałaś blogowych znajomych.A to działa w obie strony.
Pozdrawiam i rób swoje!