sobota, 7 listopada 2015

WRACAM WSPOMNIENIAMI DO ROSIEŃ



     Zamierzam odtworzyć, niezawarte w książce „Gabriela”, moje wspomnienia z życiorysu od zamieszkania w Rosieniach, gdzie rozpoczęłyśmy, z siostrą, naukę języka polskiego, znając, dotychczas, tylko język węgierski - ojczysty mojej Mamy.
Szkółka, jedyna polska w tym miasteczku, zajmowała jednoizbową
przestrzeń, mieszczącą klasy podstawowego nauczania od I do IV.
Obie rozpoczęłyśmy od klasy pierwszej , ale siostra , wkrótce, przeszła
do trzeciej, potem czwartej, gdyż w Budapeszcie ukończyła dwie
pierwsze klasy i , nie mając trudności z przyswajaniem zarówno
języka, jak i ogólnego programu nauczania - z łatwością „przeskakiwała”
do wyższych klas. Ja, pozostałam na poziomie pierwszej, bo byłam
o 2,5 roku młodsza od niej i miałam po raz pierwszy styczność
z nauką, także nowego języka, a w zasadzie kilku. Musiałyśmy też
przyswoić litewski, bowiem był językiem państwowym, jak i rosyjski,
gdyż jedna z ciotek – Jula – mówiła wyłącznie po rosyjsku.
Szybko zdobyłyśmy ogólną wiedzę na poziomie nauczania tych klas,
do których uczęszczałyśmy, jak i wszystkie trzy języki.
Zaprzyjaźniłam się z Litwinką, w moim wieku, której mama była
właścicielką także jedynego w miasteczku kina. Dzięki temu mogłyśmy,
bez przeszkód, oglądać wszystkie filmy,jakie ukazywały się na jego
ekranie. A były to filmy najwyższych „lotów”. Z udziałem najznakomitszych aktorów, których nazwiska zapamiętałam do dziś:
Marika Rokk (o umlaut – nie ma na moich klawiszach tego dwukropka nad o), Zarah Leander, Shirley |Temple, Greta Garbo, Marlena Dietrich i wiele innych
oraz aktorzy: Charlie Chaplin, Ramon Navarro, Fred Astaire, Gene Kelly, Jan
Kiepura , Cary Grant , no i mój najulubieńszy, w którym byłam „śmiertelnie” zakochana, czyli Robert Taylor. Niezaprzeczalnie, z nich wszystkich najpiękniejszy, ale czy najzdolniejszy – tego nie potrafię potwierdzić.
Wchodziłyśmy na balkon, potem do którejś z lóż i zza kotary, wielce
podniecone, oglądałyśmy film za filmem – łącznie z tymi od 18 lat.
Mama nawet o tym nie wiedziała. Byłam kinomanką wiele lat.
Potem, grubo po wojnie, zapał wygasł i zaprzestałam chodzić do kina.
Zresztą, takich aktorów, jak przed wojną i międzywojnia – nie uświadczysz. „Tamci” byli świetnymi aktorami, a kobiety – piękne, eleganckie i niczym niepodobne do „rozczochranych”, udające podlotki  - niezależnie od wieku -
naszych, polskich i, nie tylko, aktoreczek. Światowy trend na brzydotę. 
Tylko nieliczne aktorki są urodziwe, bo natura je tak stworzyła, a nie makijaż, natomiast "prawdziwych" mężczyzn - aktorów - nie uświadczysz. Bo jeżeli grający rolę Bonda jest jego przykładem - to mamy kompletną degrengoladę w tej materii...

2 komentarze:

  1. Dziękuję za "liczne"komentarze. Żeby je otrzymywać najlepiej pisać o d... Maryni. Ale ja, konsekwentnie, będę pisała o świecie, w którym dane mi było spędzić życie. Ahoj !

    OdpowiedzUsuń
  2. Gabi ,trochę racji masz ,łatwiej jest komentować posty o ,powiedziałabym ,dostępniejszej treści ,takiej ,aby komentujący mógł doradzić ,współczuć,zażartować. Ale ludzie na pewno czytają Ciebie ,tylko nie zawsze wiedzą co napisać .
    Z drugiej strony patrząc to Ty chyba /ale nie wiem na pewno / trochę zaniedbałaś blogowych znajomych.A to działa w obie strony.
    Pozdrawiam i rób swoje!

    OdpowiedzUsuń